poniedziałek, 21 stycznia 2013

Babcie są najfajniejsze na świecie

Poniżej popis cierpliwości moich (nie, nie przestanę tak mówić) dzieci. Bardzo dużo czasu i wysiłku wymagało od ich małych rączek naklejenie tych wszystkich pasków. Prace mają różne rozmiary, nic nie szkodzi, kompletnie nie przekłada się to na wielkość uczuć do ukochanych Babć:)






Przepiękny bukiet stoi na moim biurku, w tle widać mojego kota, który przygląda mu się wyjątkowo czujnie. Dziękuję Wam jeszcze raz. Współpraca z Wami jest (tak będę ciągle mówić) prawdziwą przyjemnością. 



środa, 16 stycznia 2013

Kandinsky się podoba.

Są w mojej grupie dzieci, które uwielbiają malować farbami. Po  godzinie mają zielone uszy, pomarańczowe nosy i wierzcie mi, nie ma sposobu, żeby zwykłe fartuszki, podwinięte rękawy czy cokolwiek innego mogły temu zaradzić. Kiedyś myślałam, że jestem w stanie ochronić ich różowe sweterki samą groźną i napominającą obecnością przy stoliku. Skończyło się na tym, że miałam fioletowo-brązowe plamy na własnych spodniach i wielką czerwoną plamę na policzku (to akurat uświadomiły mi dopiero zainteresowane spojrzenia ludzi w autobusie). Dodatkowo, wystarczyła chwila nieuwagi, żeby mój kubek z herbatą został potraktowany jako naczynie do płukania pędzli. 
Ogłosiłam więc kapitulację i cierpliwie ścieram stoliki i czyszczę buzie co drugi dzień po takich zajęciach. Modlę się tylko w duchu, żeby nie spotkać na korytarzu naszej Sprzątaczki, bo "groźne i napominające spojrzenie" w jej wydaniu nie jest ani trochę zabawne. 

Pod spodem znajdziecie efekty zabawy z linią. Nauczyliśmy się nazywać i rysować spirale, zygzaki, linie faliste, przerywane, grube i cienkie. 
Fantastycznym podkładem pod tego rodzaju ćwiczenia było oglądanie obrazów Kandinskiego. 

Mogłabym napisać rozprawę naukową o tym, jak wdzięcznymi i oddanymi odbiorcami sztuki są dzieci. Ile szczegółów zauważają na najtrudniejszych obrazach i jak pomysłowo wykorzystują nowe rozwiązania w swoich spontanicznych pracach plastycznych. 

Napiszę jedynie, że odwiedził nas dzisiaj gitarzysta klasyczny. Po wprowadzeniu, podotykaniu gitary, spróbowaniu czy wszystkie struny działają, a pudło rzeczywiście jest puste przyszedł czas na koncert. I tak, chłopak grał sobie swoje trudne, zabójcze technicznie utwory, których dorośli słuchają z poważnymi, natchnionymi minami, a w tym czasie moje dzieci zaczęły tańczyć. 
I całe były muzyką. 
muzyka:tutaj












środa, 9 stycznia 2013

Obce cywilizacje

Moją inspiracją do dzisiejszych zajęć była poniższa ilustracja (materiały promocyjne gry Tiny Bang Story).

Zadaniem dzieciaków było wymyślenie sobie własnej planety i zapełnienie całego obwodu płyty według własnej inwencji. Mogły to być stwory, ufoludki, trzygłowe pieski, drzewa na których rosną zabawki albo cokolwiek innego. Stare płyty CD nadały się idealnie- podobnie jak oglądane wcześniej kosmiczne zdjęcia i ilustracje mieniły się kolorami, pobudzały wyobraźnię. Poza tym to zawsze coś nowego:)







wtorek, 8 stycznia 2013

Plamy!



Drugi dzień kosmicznych odkryć przebiegł w atmosferze dzikiej, totalnie energetycznej
i zwariowanej. Zaczynam podejrzewać, że na końcu każdego procesu twórczego znajduje się wielkie babranie, mieszanie wszystkich kolorów i ostatecznie stworzenie wielkiej szaro-burej plamy na samym środku obrazka (palcami/nosem/uchem/nogą, do wyboru). Za to z szerokim uśmiechem. 
Udało mi się jednak ocalić kilka prac, które teraz z wielką przyjemnością możecie sobie obejrzeć poniżej. 

[tutaj] można przeczytać o fantastycznych sposobach uzyskiwania różnych efektów malarskich. 
Dzisiaj wykorzystaliśmy pryskanie szczotką do zębów i rozdmuchiwanie kropli farby słomką. 

DRODZY RODZICE!
Tak, to prawda że kończę swoją pracę 21 stycznia. Bardzo dziękuję za Wasze ogromne wsparcie. Mam kilka pomysłów na to, jak ułatwić dzieciom przystosowanie do nowych warunków. Być może będę jeszcze czasem pojawiać się w ich przedszkolnej codzienności. Bardzo bym tego chciała. Więcej informacji niebawem:)












poniedziałek, 7 stycznia 2013

Międzygalaktyczne wycieczki

Z przykrością stwierdzam, że żyjemy w czasach w których dzieci nie wierzą w ufoludki. Ich zdaniem wszystko rozpoczęło się od Wielkiego Wybuchu, tęcza jest okrągła i nie ma końca z długobrodym krasnalem pilnującym złota, a Mikołaj to zwykła ściema. Długo się namęczyłam, żeby zasiać w swoich uczniach wątpliwość chociażby co do tych ufoludków. Kosmicznego tygodnia dzień pierwszy został w końcu zwieńczony armią kosmitów na sznurkach. Ruszają nogami i głowami, rąk nie posiadają bo brakło nam pinezek. 
Miłego oglądania:-)

PS. Rodzice! Czeka nas jutro chlapanie farbami, dobierzcie ubiór stosownie do okazji!










czwartek, 3 stycznia 2013

Niech żyje abstrakcjonizm geometryczny!

Bądźmy szczerzy, abstrakcjonizm jest zwariowany i pokręcony jeśli na przystawkę zacznie się od chociażby Kandinskiego. Tym razem postanowiłam pokazać dzieciom obrazy malarza holenderskiego o wpadającym w ucho nazwisku Piet Mondrian, zaczynając tym samym trochę od środka. Artysta opanował podstawowe zasady abstrakcjonizmu geometrycznego operując prostymi, poziomymi i pionowymi liniami, prostokątami i kolorami podstawowymi. Szczerze mówiąc przykłady obrazów zaprezentowane dzieciom z krótkim wprowadzeniem kompletnie nie wzbudziły oczekiwanego entuzjazmu. Gdzie zachwyt czystym kolorem? Prostą formą? Wyrazistością przekazu? 
"Proszę Pani, to jest smutny obraz". 
Ale! Kiedy już mali podopieczni dostali markery, linijki i przecudowny, przewspaniały zestaw nowiusieńkich farb i fartuszków rozpoczęła się przygoda! Nikt nie zmusi (i nikt nie ma u nas takiego zamiaru) do malowania za pomocą kolorów podstawowych, kiedy są trzy odcienie niebieskiego, trzy różowego i przepiękny, błyszczący pomarańczowy. I oto, co nam wyszło!




Inspiracje:




Dzieła dzieci:















Ania w nowiusieńkim fartuszku




A na deser praca jednej z dziewczynek:
 Mały chłopczyk tonie w basenie.
.....