środa, 18 marca 2015

Kolorując gałęzie

Przypuszczam, że wszyscy rodzice zdążyli już zauważyć, że nasza grupa jest wyjątkowa. Pisząc wyjątkowa mam na myśli nie tylko różnorodność talentów, osobowości i niepowtarzalnych przymiotów charakteru, ale również ogromną ilość energii, która potęguje się u dzieci właściwie z każdą godziną przebywania w przedszkolu. Codzienne rytuały, punkty planu dnia i scenariusze zajęć muszą więc być przeze mnie niemal za każdym razem modyfikowane i dostosowywane do tego, czego akurat potrzebują najmłodsi. 

Pozbądźmy się złudzeń: nigdy nie będę publikować tutaj perfekcyjnie wykonanych prac plastycznych. Na przykład takich z misternie pozwijanych kuleczek bibułki, którymi któreś stworzenie przez godzinę wypełniałoby kontur bociana (poza tym bocian? czarny, biały, czerwony-NUDA). Myślę, że i na to będą mieli kiedyś czas. 
Teraz robimy głównie to, co twórcze, kolorowe, ciekawe, co daje frajdę, zabawę i radość ze wspólnie wykonanego zadania. 

Dzisiaj malowaliśmy gałąź. 







Mogłabym wymyślać uzasadnienie, dlaczego akurat gałąź. Że wiosną tak eksplodują w przyrodzie kolory, że wiosna to życie, radość, pasja... Myśmy dzisiaj malowali gałąź bo coś tak absurdalnego pochłonęło dzieci, zaangażowało i wyciszyło na pół godziny. Potem przylepialiśmy kolorowe pompony. Tu też nie ma zbytniej filozofii. Po prostu fajnie jest przyklejać coś kolorowego do pomalowanej gałęzi tak, żeby było ładnie. I już. 






Pomysł zaczerpnęłam stąd
PS. Zaktualizowałam poprzedniego posta, sami zobaczcie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz