Przypuszczam, że wszyscy rodzice zdążyli już zauważyć, że nasza grupa jest wyjątkowa. Pisząc wyjątkowa mam na myśli nie tylko różnorodność talentów, osobowości i niepowtarzalnych przymiotów charakteru, ale również ogromną ilość energii, która potęguje się u dzieci właściwie z każdą godziną przebywania w przedszkolu. Codzienne rytuały, punkty planu dnia i scenariusze zajęć muszą więc być przeze mnie niemal za każdym razem modyfikowane i dostosowywane do tego, czego akurat potrzebują najmłodsi.
Pozbądźmy się złudzeń: nigdy nie będę publikować tutaj perfekcyjnie wykonanych prac plastycznych. Na przykład takich z misternie pozwijanych kuleczek bibułki, którymi któreś stworzenie przez godzinę wypełniałoby kontur bociana (poza tym bocian? czarny, biały, czerwony-NUDA). Myślę, że i na to będą mieli kiedyś czas.
Teraz robimy głównie to, co twórcze, kolorowe, ciekawe, co daje frajdę, zabawę i radość ze wspólnie wykonanego zadania.
Dzisiaj malowaliśmy gałąź.
Mogłabym wymyślać uzasadnienie, dlaczego akurat gałąź. Że wiosną tak eksplodują w przyrodzie kolory, że wiosna to życie, radość, pasja... Myśmy dzisiaj malowali gałąź bo coś tak absurdalnego pochłonęło dzieci, zaangażowało i wyciszyło na pół godziny. Potem przylepialiśmy kolorowe pompony. Tu też nie ma zbytniej filozofii. Po prostu fajnie jest przyklejać coś kolorowego do pomalowanej gałęzi tak, żeby było ładnie. I już.
Pomysł zaczerpnęłam stąd.
PS. Zaktualizowałam poprzedniego posta, sami zobaczcie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz